Wortal Stefana Banacha
Wortal Stefana Banacha
Stefan Banach w świetle wspomnień
Zofia Pawlikowska-Brożek
(AGH, Kraków)
[PDF]
Materiały z IV Ogólnopolskiej Szkoły Historii Matematyki pt.
"Matematyka przełomu XIX i XX wieku" pod redakcją Stanisława
Fudalego
(Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Szczecińskiego, 1990)
O największym polskim matematyku okresu międzywojennego, twórcy
szkoły matematycznej i współtwórcy teorii matematycznych, napisano
wiele, naświetlając sylwetkę, charakter, temperament, styl pracy,
a także osiągnięcia naukowe. Autorami wspomnień przekazywanych
bezpośrednio po śmierci Stefana Banacha, w rocznicę urodzin i
śmierci byli koledzy, przyjaciele, osoby, z którymi zetknął się
jedynie kilka razy. Wśród nich są Hugo Steinhaus, Stanisław Ulam,
Władysław Orlicz, Stanisław Mazur, Kazimierz Kuratowski, Andrzej
Turowicz, Marian Albiński. Wypowiadali się także matematycy z
innych krajów: Marshall Harvey Stone, Mikołaj Łuzin.
Spróbujmy na podstawie ich wspomnień odtworzyć atmosferę
najmłodszych lat Stefana Banacha, młodzieńczych i późniejszych,
które zadecydowały o jego sławie.
Lata dzieciństwa i gimnazjalne Banacha możemy odtworzyć dzięki
wspomnieniom syna Stefana Banacha, także Stefana, opublikowanym na
łamach "Perspektyw" [7] przez Bogdana Misia, oraz na podstawie
wspomnień kolegów z gimnazjum: Mariana Albińskiego - pedagoga,
psychologa, krytyka literackiego - i Adolfa Rożka - historyka
[1] - a także na podstawie sprawozdań szkolnych IV Gimnazjum [11].
Stefan Banach urodził się 30 marca 1892 r. w Krakowie. Jego ojcem
był Stefan Greczek - urzędnik kolei, matką - Katarzyna Banach
Wychowywał się w rodzime zastępczej - panią Płową uważał za swoją
matkę, a jej córkę Marię (po mężu Puchalską) za swoją siostrę
Uczęszczał do IV Gimnazjum w Krakowie przy ul. Podwale w latach
1902-1910. Dwa pierwsze lata ukończył z odznaczeniem, następne,
kiedy zainteresowanie skierował przede wszystkim na matematykę, z
ogólnym wynikiem bardzo dobrym (odpowiednik stopnia pierwszego,
później, po zmianie stopni od 1908/9 - "uzdolniony") [l1].
,,Stopnie Banacha - pisze Albiński - były celujące w
zakresie matematyki i nauk przyrodniczych. Z innych przedmiotów
miał Banach oceny bardzo dobre lub dobre. Nie przypominam sobie,
żeby otrzymał kiedy jakąś ocenę dostateczną [l]."
Trudno mówić o wpływie jakiegoś matematyka w gimnazjum lub,
ściślej, uczącego matematyki, na uzdolnienia Banacha i ich rozwój.
W każdej niemal klasie uczył go matematyki inny nauczyciel i to
niekoniecznie matematyk z wykształcenia. W klasie maturalnej uczył
go Stanisław Ziobrowski, profesor matematyki szkół średnich, jeden
z pierwszych członków Polskiego Towarzystwa Matematycznego (1919).
W gimnazjum Stefan Banach przyjaźnił się z Witoldem Wilkoszem
(1891-1941), późniejszym profesorem matematyki UJ. Łączyła ich
miłość do matematyki. Wilkosz uczęszczał do IV Gimnazjum do klasy
V włącznie, następnie przeniósł się do Gimnazjum im. Jana III
Sobieskiego.
,,Przyjaźń Banacha z Wilkoszem nie ograniczała się tylko do
terenu szkoły, spotykali się też w domu Wilkosza przy ul.
Zwierzynieckiej lub w budynku szkolnym i na Plantach Krakowskich.
W czasach późniejszych bodaj pól nocy trwało odprowadzanie się
zacietrzewionych studentów - Banacha i Wilkosza - po ulicach
Krakowa, gdy jakaś kwestia zajęła ich umysły ([1], s. 134)."
,,Stefan Banach, jakim go pamiętam - pisał Albiński -
był chłopcem spokojnym, nie pozbawionym jednak łagodnego humoru,
dobrym kolegą. Miał naturę trochę skrytą. Był zawsze w czystymi
porządnym mundurku, jak my wszyscy, nie znać było na jego twarzy
zmizerowania czy wygłodzenia, choć zmuszony skromnymi warunkami
materialnymi, dawał płatne korepetycje młodszym kolegom, a także
tak zwane "korepetycje na mieście", natomiast kolegom z klasy
pomagał bezinteresownie ([l], s. 133)"
.
Tę charakterystykę uzupełnia drugi kolega szkolny Adolf Rożek:
,,Banach był szczupły i blady, z niebieskimi oczyma. W
stosunku do kolegów miły, ale poza matematyką nic go nie
interesowało. O ile mówił, to mówił ogromnie prędko, tak jak
ogromnie prędko myślał matematycznie. Miał niebywałą zdolność tak
szybkiego myślenia i liczenia, że na słuchaczach robiło to
wrażenie jasnowidzenia ([l], s. 135)."
Przyjaźń Banacha i Wilkosza trwała także i po maturze, gdy Wilkosz
zapisał się na Wydział Filozoficzny UJ i studiował początkowo
filologię klasyczną, później matematykę, a Banach rozpoczął pracę
w księgarni, gdzie miał kontakt z książkami, które namiętnie
czytał.
,,Banach powiedział mi - wspomina Andrzej Turowicz - że
kiedy zdali z Wilkoszem maturę, byli przekonani, że w tak
rozbudowanej matematyce nic się nie da już zrobić. Stąd Banach
zapisał się później na Politechnikę Lwowską, a nie na uniwersytet
[17]."
,,Studiował matematykę jako samouk i jeszcze w gimnazjum
czytał francuską książkę Tannery'ego o teorii funkcji
rzeczywistych; nie wiadomo jak zdobył znajomość języka
francuskiego - pisał Hugo Steinhaus [15]."
Stefan Banach rzeczywiście znał dobrze język francuski, gdy
rozpoczynał karierę naukową we Lwowie, mimo że był to w gimnazjum
przedmiot nadobowiązkowy. Banach mógł się go nauczyć od
zaprzyjaźnionego z rodziną, w której się wychowywał, Francuza -
fotografa o nazwisku Mien [7]. Przypuszczalnie nie bez znaczenia i
w tym przypadku była przyjaźń z Wilkoszem, który władał kilkoma
językami, w tym francuskim bardzo dobrze.
Stefan Banach nie studiował regularnie. Słuchał kilku wykładów
Stanisława Zaremby na UJ. Zapisał się na Politechnikę Lwowską,
gdzie po dwóch latach studiów inżynierskich zdał egzamin tak zwany
półdyplom. Gdy wybuchła I wojna światowa, otrzymał pracę jako
nadzorca robotników przy budowie dróg [17]. Następnie wrócił do
Krakowa, gdzie zarabiał na życie korepetycjami i przede wszystkim
dużo czytał. Powrócił też, przerwawszy studia matematyczne w
Turynie, Witold Wilkosz. Nadal spotykali się na dyskusje
matematyczne bądź w mieszkaniu Wilkosza, bądź na Plantach. Brał w
nich udział także Otto Nikodym (1889-1974), wówczas nauczyciel
gimnazjum w Krakowie, uczeń Wacława Sierpińskiego z Uniwersytetu
Lwowskiego. W 1916 roku nastąpiło spotkanie Banacha ze
Steinhausem, o którym Hugo Steinhaus wielokrotnie wspominał,
nazywając je największym swoim odkryciem naukowym.
,,Idąc letnim wieczorem 1916 roku wzdłuż Plant usłyszałem
rozmowę, a raczej tylko kilka słów: wyrazy "całka Lebesgue'a"
były tak nieoczekiwane, że zbliżyłem się do ławki i zapoznałem z
dyskutantami: to Stefan Banach i Otto Nikodym rozmawiali o
matematyce. Powiedzieli mi, że mają jeszcze trzeciego kompana,
Wilkosza. Tę trójkę łączyła nie tylko matematyka, ale i
beznadziejność sytuacji młodych ludzi w twierdzy, jaką był wówczas
Kraków, niepewność jutra, brak sposobności do pracy zarobkowej i
brak kontaktu nie tylko z uczonymi zagranicznymi, ale nawet z
polskimi - taka była atmosfera krakowska 1916 roku. Ale to nie
przeszkadzało owej trójce przesiadywać w kawiarni i rozwiązywać
zagadnienia w tłoku i zgiełku - Banacha hałas nie odstraszał, a
nawet (nie wiadomo dlaczego) wybierał stoliki blisko orkiestry
([15], s. 150-51)"
.
Dzięki wstawiennictwu Steinhausa, Banach otrzymał w 1920 roku
asystenturę matematyki przy Wydziale Mechanicznym Politechniki
Lwowskiej. Katedrą Matematyki kierował (od 8 VI 1920) prof. Antoni
Łomnicki.
,,Banach był już wtedy autorem pracy o przeciętnej zbieżności
sum częściowych rozwinięć Fouriera. To zagadnienie postawiłem mu
właśnie - pisał Steinhaus - w 1916 roku, gdy zapoznałem się
z nim na Krakowskich Plantach - próbowałem je rozwiązać sam od
dłuższego czasu i niemałe było moje zdziwienie, gdy Banach znalazł
odpowiedź negatywną, którą zakomunikował mi po kilku dniach
([15], s. 151)."
W 1920 roku Banach doktoryzował się na Uniwersytecie Jana
Kazimierza na podstawie tezy "Sur les operations dans les
ensembles abstraits et leur application aux equations integrales"
("Fundamenta Mathematicae", III, 1922). Wcześniej opublikował
już sześć prac, lecz ta była pierwszą poświęconą teorii operacji
liniowych.
O znaczeniu tej pracy pisał Stanisław Mazur:
,,Powstanie analizy funkcjonalnej, tak jak powstanie każdej
innej dyscypliny naukowej, było końcowym etapem długiego
historycznego procesu. Obszerna jest lista matematyków, których
badania przyczyniły się do powstania analizy funkcjonalnej;
obejmuje takie sławne nazwiska jak Vito Volterra, Dawid Hilbert,
Jaques Hadamard, Maurice Frechet i Fryderyk Riesz. Ale rok 1922,
w którym Stefan Banach w polskim czasopiśmie "Fundamenta
Mathematicae" ogłosił swą rozprawę doktorską pt. "Sur les
operations dans les ensembles abstraits et leur application aux
equations integrales", jest datą przełomową w historii matematyki
XX wieku. Ta kilkudziesięciostronicowa rozprawa ugruntowała bowiem
ostatecznie podstawy analizy funkcjonalnej, nowej dyscypliny
matematycznej, która -jak to wykazały rezultaty badań Stefana
Banacha i innych - posiada kapitalne znaczenie dla dalszego
rozwoju nie tylko samej matematyki, ale również nauk
przyrodniczych, a szczególnie fizyki ([6], s. 249)."
W tym czasie Banach ożenił się i zamieszkał w gmachu przy ul. św.
Mikołaja. W 1922 roku (30 czerwca) habilitował się na
Uniwersytecie Jana Kazimierza, a 22 lipca 1922 roku otrzymał
nominację na profesora nadzwyczajnego tego uniwersytetu.
W stosunku do niego nie przestrzegano zasad uniwersyteckich:
nadano mu doktorat, choć nie miał ukończonych studiów i mianowano
go profesorem bezpośrednio po habilitacji. Miał wtedy 30 lat. Ale
nie brak było uznania i z innych stron. W 1924 roku został Banach
członkiem korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności. W 1930
roku otrzymał nagrodę miasta Lwowa, a w 1939 został laureatem
wielkiej nagrody Akademii ([15], s. 151).
W 1927 roku (17 listopada) Stefan Banach został profesorem
zwyczajnym Uniwersytetu Jana Kazimierza. Tak o tym pisał
Steinhaus:
,,Banach został profesorem zwyczajnym w roku 1927, ale ani
przedtem, ani potem nie był profesorem w uroczystym znaczeniu tego
słowa. Wykładał doskonale, nigdy nie gubił się w szczegółach i
nigdy nie pokrywał tablicy skomplikowanymi i mnogimi znakami. Nie
dbał o doskonałość formy werbalnej; wszelki polot humanistyczny
był mu obcy i przez całe życie zachował pewne cechy krakowskiego
andrusa w sposobie bycia i mowie ([15], s. 155)."
Potwierdza to we Wspomnieniach z Kawiarni Szkockiej Stanisław
Ulam:
,,Po raz pierwszy zobaczyłem Banacha. gdy jako student
ostatnich klas gimnazjalnych uczęszczałem na serię wykładów o
różnych aspektach matematyki przeznaczonych dla szerszej
publiczności. Banach miał wówczas około 35 łat. W przeciwieństwie
do wrażenia, jakie wywierają zwykłe na młodych ludziach starsi o
jakieś 15 lat, wydał mi się bardzo młody. Był wysoki, o włosach
blond, oczach niebieskich, postawy raczej ciężkiej. Jego sposób
mówienia już wówczas uderzał mnie swoją bezpośredniością, siłą, a
czasami nawet nadmiernym upraszczaniem; rys, który -jak później
stwierdziłem - był przez niego świadomie forsowany. [...] W
wyrazie jego twarzy odbijał się zazwyczaj dobry humor, połączony z
pewną postawą sceptyczną ([20], s. 52)."
W czasie studiów Ulam słuchał wykładów Banacha. Najbardziej cenił
te, na których mógł obserwować profesora, gdy ten, popełniwszy
pewną omyłkę, dokonywał wysiłku przy tablicy, prowadząc
rozumowanie do szczęśliwego zakończenia. Te właśnie wykłady były
dla niego bardziej inspirujące niż całkiem wygładzone, usypiające
uwagę. W ogólności jego wykłady nie były tak dobrze przygotowane;
zdarzało mu się zrobić omyłkę lub opuszczenie ([18], s. 33).
Opinię o wykładach Banacha panującą w środowisku lwowskim
przekazał także Andrzej Turowicz:
,,Banach nie dbał o to, czyjego wykłady są zrozumiałe i
łatwe, nie wysilał się, aby ułatwić je studentom. Może nie było to
tak skrajne jak u Zaremby, który twierdził, że nie należy pomagać
młodym ludziom chcącym pracować naukowo, bo hoduje się miernoty;
jak jest zdolny sam się przebije. (Z Krakowa zdolni ludzie
uciekali do Lwowa, np. Kaczmarz, Nikliborc) [17]."
,,Nie lubował się w dociekaniach logicznych, choć rozumiał je
doskonale, nie pociągały go także praktyczne zastosowania
matematyki, choć z pewnością mógłby się nimi zająć, gdyby chciał -
przecież już w rok po doktoracie wykładał mechanikę w Politechnice
([15], s. 1561)."
Na Uniwersytecie Jana Kazimierza objął wykłady od trzeciego
trymestru roku akademickiego 1922/23 [10]. Wykłady te obejmowały
podstawy geometrii różniczkowej, teorię funkcji wielu zmiennych.
Równocześnie prowadził wraz ze Steinhausem i Stanisławem
Ruziewiczem seminarium wyższe z wybranych zagadnień teorii
operacji funkcyjnych i szeregów ortogonalnych, sam także prowadził
seminarium z teorii funkcji wielu zmiennych. W latach następnych
wykładał teorię mnogości, geometrię analityczną, "rachunek
nieskończonościowy", mechanikę teoretyczną (1927/28), wybrane
działy z dynamiki analitycznej, teorię funkcjonałów, rachunek
różniczkowy i całkowy (1929/30), teorię operacji funkcjonalnych
(1931/32). Równocześnie prowadził ćwiczenia do wykładanych
przedmiotów i seminaria (często z Hugonem Steinhausem).
Elementem związanym z wykładami były podręczniki matematyki
wyższej. Tak powstał "Rachunek różniczkowy i całkowy" (t. I
1929, t. II - 1930) oraz "Mechanika w zakresie szkół
akademickich" (t. I, II - 1938). Obydwa były wielokrotnie
wznawiane. Tak podręczniki matematyki wyższej, jak i podręczniki
dla szkół średnich, pisane także z Włodzimierzem Stożkiem i
Wacławem Sierpińskim, powstały w dramatycznych dla Banacha
okolicznościach.
,,Banach umiał pracować zawsze i wszędzie. Nie był
przyzwyczajony do wygód i nie potrzebował komfortu, więc pensja
profesorska (ok. 1000 złotych miesięcznie [17]), powinna mu była
wystarczyć. Ale zamiłowanie do życia kawiarnianego i zupełny brak
mieszczańskiej oszczędności oraz regularności w sprawach
codziennych wpędziły go w długi, a w końcu w sytuację bardzo
trudną. Chcąc z niej wyjść zabrał się do pisania podręczników
([15], s. 156)."
Wspomina o tym także Andrzej Turowicz [17]. Pomógł Banachowi
wówczas profesor Fuliński, poręczając za niego u wierzycieli.
Równocześnie spowodował on zmianę w polityce finansowej Banacha,
skłaniając go do oszczędzania pewnej kwoty miesięcznie. Dopiero
jednak dość znaczny dochód z podręczników pomógł spłacić dług,
który w całości został zlikwidowany po otrzymaniu przez Banacha
nagrody naukowej z PAU. Był to już rok 1939.
Powróćmy jednak do lat wcześniejszych i do wspomnień jego uczniów,
przyjaciół i współpracowników, którzy opisują charakter Banacha,
jego styl pracy naukowej i niezwykłą osobowość.
,,Miał swoisty tryb życia - pisał Kazimierz Kuratowski
- Czas wolny od wykładów (a miał ich wyjątkowo dużo) spędzał
całkowicie w kawiarni czy restauracji. Tu otoczony uczniami i
kolegami mógł bez końca mówić o matematyce, stawiać nowe
zagadnienia, rozwiązywać problemy własne lub przez innych
matematyków postawione. Stolik kawiarniany stał się - obok
zakładów uniwersyteckich - miejscem inspiracji myśli matematycznej
([4], s. 88)."
O tych kawiarnianych spotkaniach pisał ich uczestnik Stanisław
Ulam:
,,Czy to w gabinecie uniwersyteckim, czy też w kawiarni można
było przesiadywać z Banachem całymi godzinami dyskutując o
problemie matematycznym. Popijał kawę i palił papierosy niemal bez
przerwy. Tego typu sesje z Banachem, a częściej z Banachem i
Mazurem, uczyniły atmosferę lwowską czymś jedynym w swoim rodzaju.
Tak intymna współpraca była czymś zupełnie nowym w życiu
matematycznym, a przynajmniej w takiej skali i w takiej
intensywności ([20], s. 53)."
,,Pasjonowano się nowymi problemami matematycznymi, nowym
podejściem do znanych teorii. Podniecenie wywołane znalezieniem
takiej rozmaitości nowych obiektów - pisał dalej Ulam -
którymi można było operować za pomocą kilku ogólnych metod, było
tak duże, że częstotliwość dyskusji i pracy zespołowej w tych
latach była rzeczywiście wyjątkowa. Jedynym wypadkiem, gdy
spotkałem się z podobną wspólnotą zainteresowań i intensywnością
współżycia intelektualnego, był okres mych badań w czasie lat
wojennych nad nowym wówczas zagadnieniem - energią jądrową
([20], s. 52) [...]."
,,Zazwyczaj po sesji matematycznej w kawiarni, można było
oczekiwać, ze na drugi dzień pojawi się Banach z kilkoma luźnymi
karteczkami, na których szkicował znalezione w międzyczasie
dowody. Czasami zdarzało się, że nie były one w rzeczywistości
kompletne, a nawet poprawne w formie przez niego podanej, a Mazur
był tym właśnie, któremu udawało się je doprowadzić do naprawdę
zadowalającej postaci ([20], s. 53)."
O przyjaźni Banacha i Mazura i niezwykłym ich wzajemnym rozumieniu
się bez słów wspomina Turowicz:
,,Różnica wieku Banacha i Mazura była 13 lat. Banach uważał
go za kolegę, byli ze sobą na ty. Pewnego razu siedzieli w
kawiarni Szkockiej Banach i Turowicz. Przyszedł Mazur, usiadł.
- Przyniosłem problem, który cię zainteresuje - powiedział do
Banacha.
Banach: - jak my to udowodnimy? - Zaczął coś pisać na papierze.
Mazur pokręcił głową.
Banach: - Mówisz, że nie. A dlaczego?
Mazur: - Bo nie.
Banach: - To inaczej. - I napisał coś. Mazur znów pokręcił głową.
Banach: - Też nie. To jest trzeci sposób dowodzenia.
I Banach zakończył dowód."
,,Banach odznaczał się niesłychaną inicjatywą, ciągle
nasuwały mu się problemy matematyczne, niesłychanie szybko
kombinował dowody. Z tego, co udowodnił, znikoma część jest
opublikowana. Bo Banach musiałby mieć dwóch, trzech sekretarzy,
żeby nadążyli pisać, to, co on zrobił. Mazur natomiast widział
niesłychanie daleko, czy rozumowanie będzie dobre, czy nie
[17]."
O sile talentu Banacha o wiele przewyższającym to, co zostało
przekazane w publikacjach, mówili także Stanisław Ulam i Mikołaj
Łuzin:
,,Banacha talent w proponowaniu problemów odzwierciedlających
cały przekrój dyscyplin matematycznych był bardzo ogromny i jego
publikacje przekazywały tylko część jego matematycznej siły [...]
Jego osobiste oddziaływanie na innych matematyków we Lwowie i w
Polsce było bardzo mocne ([18], s. 35)."
Mikołaj Łuzin spotkał Banacha w Warszawie i pisał w liście do
Armanda Denjoy w 1926 roku:
,,Przede wszystkim spotkanie z p. Banachem wywarło na mnie
duże wrażenie. O tyle, o ile mogę sądzić, jest on najlepszy ze
wszystkich polskich matematyków. W każdym bądź razie ma on
niewątpliwy talent matematyczny, a przy tym dobry gust naukowy.
Wydaje mi się, że jego talent w rzeczywistości jest większy, niż
można by o tym sądzić na podstawie prac w "Fundamentach" [5]."
Stefan Banach wiele prac publikował w "Fundamenta Mathematicae",
a od 1929 roku przede wszystkim w założonym wspólnie ze
Steinhausem czasopiśmie "Studia Mathematica", poświęconym
głównie analizie funkcjonalnej.
Sesje w Kawiarni Szkockiej w pobliżu Uniwersytetu, które często
były przedłużeniem spotkań Oddziału Lwowskiego Polskiego
Towarzystwa Matematycznego, stanowiły nieodłączną część pracy
twórczej matematyków lwowskich.
,,W naszych matematycznych rozmowach - pisał Ulam -
częstokroć słowo lub gest bez żadnego dodatkowego wyjaśnienia
wystarczały do zrozumienia znaczenia. Czasem cala dyskusja
składała się z kilku słów rzuconych w ciągu długich okresów
rozmyślania. Widz siedzący przy innym stole mógłby zauważyć nagłe,
krótkie wybuchy konwersacji, napisanie kilku wierszy na stole, od
czasu do czasu śmiech jednego z siedzących, po czym następowały
okresy długiego milczenia, w czasie których piliśmy kawę i
patrzyliśmy nieprzytomnie na siebie. Tak wytworzony nawyk
wytrwałości koncentracji, trwający czasami godzinami, stał się dla
nas jednym z najistotniejszych elementów prawdziwej pracy
matematycznej ([20], s. 52)."
Napisze Ulam ([19], s. 600), że jedno z posiedzeń trwało nawet 17
godzin, jego wynikiem był dowód twierdzenia dzisiaj już nie do
odtworzenia. Powodem było ścieranie notatek robionych bezpośrednio
na marmurowym blacie stolika, najczęściej w Kawiarni Szkockiej.
Zakupiony zeszyt, przechowywany u barmana czy "płatniczego"
Kawiarni Szkockiej, dostępny każdemu, kto chciał wpisać problem.
Zapoczątkował Księgę Szkocką. Wpisywali do niej swoje problemy:
S. Banach, H. Steinhaus, S. Mazur, W. Orlicz, J. von Neumann,
I.I. Aleksandrow, J. Schauder, S.Ł. Sobolew, K. Kuratowski.
Nagrody za rozwiązanie problemu wahały się od małej czarnej do
żywej gęsi (była to nagroda wręczona przez fundatora S. Mazura w
1972 roku matematykowi szwedzkiemu Per Enflö za rozwiązanie
problemu z 1936 roku, dotyczącego bazy w przestrzeniach Banacha).
,,Kto uśmiecha się dziś pobłażliwie, gdy słyszy o takich
sposobach uprawiania matematyki, niech zechce zrozumieć, że -
zgodnie ze zdaniem Hilberta - sformułowanie problemu jest połową
rozwiązania, a lista nierozwiązanych a ogłoszonych zagadnień
zmusza do poszukiwania odpowiedzi i jest wyzwaniem dla wszystkich,
co chcą mierzyć siły na zamiary - ten stan pogotowia umysłowego
stwarza atmosferę naukową ([15], s. 157)."
Księga Szkocka zawierająca 190 problemów z lat 1935-1941 ocalała z
pożogi wojennej i znalazła się w rękach syna Stefana Banacha.
Kopia Księgi Szkockiej została przetłumaczona na język angielski i
opublikowana w 1957 roku za sprawą Ulama. Zapoznali się z nią
uczestnicy Międzynarodowego Kongresu Matematycznego w Edynburgu w
1958 roku. W 1981 roku R.D. Mauldin opublikował ją pod tytułem
"The Scottish Book: Mathematics from the Scottish Cafe" wraz z
materiałami z konferencji poświęconej Księdze Szkockiej, a
zorganizowanej w 1979 roku przez Uniwersytet North Texas w Denton.
Miała ona także kontynuację w postaci Nowej Księgi Szkockiej
założonej we Wrocławiu po drugiej wojnie światowej [8].
W 1931 roku Stefan Banach wydał "Teorię operacyj. Tom I. Operacje
liniowe", a w następnym roku znaną w całym świecie matematycznym
"Theorie des operations lineaires", jako pierwszy tom Monografii
Matematycznych, wydawnictwa, którego był współtwórcą.
Stanisław Ulam pisał:
,,Wielkie zainteresowanie wywołane przez jego dzieło u nas
jest faktem dobrze znanym [...] Dzieło Banacha uwypukliło po raz
pierwszy w ogólnym przypadku sukces metod podejścia geometrycznego
i algebraicznego do problemów analizy liniowej, wychodząc daleko
poza raczej formalne odkrycia Volterry, Hadamarda i ich następców.
Jego rezultaty objęły ogólniejsze przestrzenie niż dzieło takich
matematyków jak Hilbert, E. Schmid, J. von Neumann, F. Riesz i
inni [19]."
Banach opublikował 58 prac (w tym 6 pośmiertnie); są wśród nich
prace pisane wspólnie z innymi matematykami: H. Auerbachem, K.
Kuratowskim, S. Mazurem, S. Saksem, H. Steinhausem, S.
Ruziewiczem, A. Tarskim. Wynikało to z zespołowej formy pracy,
jaką Banach wprowadził w środowisku lwowskim, a także z faktu, o
którym wspomina Steinhaus:
,,Formułowanie myśli na piśmie sprawiało mu duże trudności;
pisał swoje manuskrypty na luźnych kartkach wyrwanych z zeszytu;
gdy trzeba było zmieniać część tekstu, wycinał zbędne miejsca i
podklejał resztę czystą kartką, na której pisał nową wersję. Gdyby
nie pomoc przyjaciół i asystentów pierwsze prace Banacha nigdy nie
byłyby dotarły do drukarni ([15], s. 155)."
Dzięki wielkiemu autorytetowi naukowemu i ogromnej bezpośredniości
Banach skupił wokół siebie liczne grono uczniów i
współpracowników. Wśród nich byli: Paweł Juliusz Schauder,
laureat (wraz z Leray'em) międzynarodowej nagrody im. Metaxasa,
Herman Auerbach - obydwaj zamordowani w okresie okupacji
hitlerowskiej, Stanisław Ulam - wielokrotnie cytowany uczestnik
sesji matematycznych w Kawiarni Szkockiej, profesor uniwersytetów
w USA, Stanisław Mazur i Władysław Orlicz - kontynuatorzy idei
lwowskiej szkoły matematycznej po II wojnie światowej w ośrodkach
warszawskim i poznańskim.
Stefan Banach był wraz z Hugonem Steinhausem założycielem
czasopisma matematycznego Studia Mathematica (1929 r.)
poświęconego głównie analizie funkcjonalnej. Był członkiem
Polskiego Towarzystwa Matematycznego i jego współzałożycielem w
1919 roku w Krakowie oraz prezesem najdłuższej kadencji 1939-1945.
22 września 1939 roku wkroczyły do Lwowa wojska radzieckie. Banach
został powołany na profesora Ukraińskiego Państwowego Uniwersytetu
im. I. Franki (1940-1941, 1944-1945) przekształconego z
Uniwersytetu Jana Kazimierza. Pełnił także funkcję dziekana
Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. W tym czasie powołano
Banacha na członka korespondenta Kijowskiej Akademii Nauk. W
czasie okupacji hitlerowskiej chronił się, pracując dla instytutu
profesora Weigla jako karmiciel wszy i zarabiając w ten sposób na
utrzymanie rodziny.
Zmarł 31 sierpnia 1945 roku we Lwowie. Został pochowany na
Cmentarzu Łyczakowskim
,,Jego najważniejszą zasługą jest przełamanie raz na zawsze i
zniszczenie do reszty kompleksu polegającego na poczuciu niższości
Polaków w naukach ścisłych [...] Banach temu kompleksowi nigdy nie
podlegał - łączył w sobie iskrę geniuszu z jakimś zadziwiającym
imperatywem wewnętrznym, który mu mówił słowami poety: "jest to
tylko jedno: żarliwa gloria rzemiosła" - a matematycy wiedzą
dobrze, że ich rzemiosło polega na tej samej tajemnicy, co
rzemiosło poetyckie ([15], s. 159)."
W 1960 r. została zorganizowana Międzynarodowa Konferencja z
analizy funkcjonalnej poświęcona Stefanowi Banachowi. Przemawiał
wówczas między innymi S. Ł. Sobolew:
,,Naród polski podarowawszy światu takich ludzi, jak Fryderyk
Chopin, Adam Mickiewicz, Maria Skłodowska, którzy na zawsze weszli
do historii kultury ogólnoludzkiej, słusznie chlubi się swym
godnym synem - Stefanem Banachem, którego imię będzie trwale
związane z rozwojem matematyki wieku XX.
W Związku Radzieckim Stefan Banach był człowiekiem lubianym i
cenionym. (...) My wszyscy, wówczas jeszcze młodzi, początkujący
uczeni radzieccy, odczuliśmy na sobie ogromny wpływ prac i
osiągnięć lwowskiej szkoły matematycznej, samego Banacha i jego
najbliższych przyjaciół i uczniów. (...) Przez pewien czas był on
profesorem radzieckiego Uniwersytetu Lwowskiego, pracownikiem
Oddziału Lwowskiego Instytutu Matematycznego Ukraińskiej Akademii
Nauk, Członkiem Korespondentem tej Akademii. Często zdarzało mi
się spotykać tego przemiłego człowieka. Pierwszy raz było to w
roku 1940 we Lwowie, dokąd przyjechaliśmy razem z profesorem P. S.
Aleksandrowem. Pamiętam, jak zachwyciło mnie wówczas we Lwowie
wrzące życie naukowe, nowe pomysły, nowe pojęcia matematyczne. Jak
dziś pomiętam "Szkocką Księgę", gdzie zapisywano nierozwiązane
zagadnienia. Stefan Banach był duszą tej niezwykłej szkoły.
Pamiętam jeszcze inne spotkania z nim, już w roku zakończenia
wojny, gdy przez pewien czas mieszkał w domu wypoczynkowym naszej
Akademii Nauk w "Uzkoje" znajdującym się 15 km od Moskwy.
Pomimo ciężkiego śladu, jaki zostawiła na nim wojna, lata spędzone
pod okupacją i mimo ciężkiej choroby podcinającej jego siły, jego
oczy były żywe. To był wciąż ten sam towarzyski, wesoły, niezwykle
życzliwy i uroczy Stefan Banach, którego widziałem przed wojną we
Lwowie. Takim też pozostał na zawsze w mej pamięci: pełen humoru,
energiczny człowiek, o pięknej duszy i wielkim talencie. (...) Od
roku 1940 Stefan Banach był członkiem Lwowskiej Rady Miejskiej. Po
wojnie był on członkiem prezydium Wszechsłowiańskiego
Antyfaszystowskiego Komitetu w Sofii. Kierował pracą w oddziale
Lwowskim Instytutu Matematycznego Ukraińskiej Akademii Nauk. Był
członkiem redakcji najstarszego rosyjskiego i radzieckiego pisma
"Matematiczeskij Sbornik", dziekanem wydziału na Lwowskim
Uniwersytecie Państwowym, członkiem korespondentem Akademii Nauk
USSR. [11]"
Jeszcze na zakończenie wspomnę o liście Hugona Steinhausa do
piszącej te słowa:
,,Może Panią zajmie fakt dotyczący dwóch polskich
matematyków: Hoene-Wrońskiego i Banacha. We Lwowie mieliśmy
paryską edycję Wrońskiego (dedykowaną carowi) i Banach pokazał mi
tę kartę filozofa, która mówi o "loi supréme"; otóż Banach
udowodnił mi, że Wroński wcale nie gada tam o filozofii
mesjanistycznej - rzecz dotyczy rozwinięcia funkcji dowolnej w
funkcje ortogonalne (list z 28 VI 1969)"
.
Ta rozmowa znalazła finał w opublikowanej w 1939 roku pracy
Banacha "Über das Loi supréme von J. Hoene-Wroński" (Bulletin
International de l'Académie Polonaise des sciences et de
lettres. Série A. 1939).
Hugo Steiohaus przekazał najwięcej informacji charakteryzujących
Stefana Banacha.
,,Niech mi wolno będzie powiedzieć od siebie - pisał
Steinhaus - Jako świadkowi pracy Banacha, że miał on jasność
myślenia, którą Kazimierz Bartel nazwał raz aż "nieprzyjemną".
Nie liczył on nigdy na szczęśliwy traf, że sprawdzą się
koniunktury pożądane w danej chwili...
Był podobny do Hilberta w tym, że atakował zagadnienia wprost - po
wyłączeniu przez przykłady wszelkich dróg bocznych, koncentrował
wszystkie siły na drodze pozostałej, wiodącej prosto do celu -
wierzył, że logiczna analiza zagadnienia przeprowadzona tak, jak
analizuje szachista trudną pozycję, musi doprowadzić do dowodu lub
do obalenia twierdzenia [15, s.154].
Mawiał, że matematyka legitymuje się specyficznym pięknem i nie da
się nigdy sprowadzić do sztywnego systemu dedukcyjnego, gdyż
wcześniej czy później rozsadza każdą ramę formalną i tworzy nowe
principia. Decydująca była dla niego wartość teorii
matematycznych, ale ich wartość swoista a nie utylitarna [15,
s.156].
Nikt bardziej niż on nie przyczynił się do rozwiania szkodliwego
mniemania, że we współzawodnictwie naukowym można brak geniuszu (a
choćby tylko brak talentu) zastąpić innymi zaletami, które mają
zresztą tę właściwość, że trudno je stwierdzić. Banach zdawał
sobie sprawę ze swojej wartości i z tego jakie wartości stwarza
[15,s.158-9]"
.
BIBLIOGRAFIA
[1] Albiński M., Wspomnienia o Banachu i Wilkoszu, "Wiadomości
Matematyczne" 1976, XIX, 2.
[2] Dziennik Urzędowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego Rzeczypospolitej Polskiej. Lata 1919-1938.
[3] Kac M., Enigmas of chance. An autobiography, New York 1985.
[4] Kuratowski K., Notatki do autobiografii, Warszawa 1981.
[5] Łuzin M., List do Armanda Denjoy z 30 IX 1926 r.. "Archives
Internationales d'Hisloire des Sciences" 1977, vol. 27, no. 101,
1977.
[6] Mazur S., Przemówienie wygłoszone na uroczystości ku uczczeniu
pamięci Stefana Banacha, "Wiadomości Matematyczne" 1961,IV- 3.
[7] Miś B" Opowieści Księgi Szkockiej, "Perspektywy" 1969, nr
12, s. 17-19.
[8] Orlicz W" Collected papers. Warszawa 1988, PWN, s. 1616-1641.
[9] Politechnika Lwowska jej stan obecny i potrzeby, Lwów 1932.
[10] Program Wykładów Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie
(1920-1931).
[11] Sprawozdanie Dyrekcji C.K. Gimnazjum IV w Krakowie za lata
1902-11.
[12] Steinhaus H., Wspomnienia i zapiski, w opracowaniu A.
Zgorzelskiej, "Aneks", Londyn 1992.
[13] Steinhaus H., Souvenir de Stefan Banach, "Colloguium
Ma-thematicum" 1948, vol. l.
[14] Steinhaus H., Stefan Banach. Przemówienie wygłoszone na
uroczystości ku uczczeniu pamięci Stefana Banacha, "Wiadomości
Matematyczne" 1961, IV, 3.
[15] Steinhaus H., Stefan Banach (1892-1945). "Nauka Polska"
1960, rok VIII, nr 4(32), s. 150-159.
[16] Stone M.H., Nasz dług wobec Stefana Banacha, "Wiadomości
Matematyczne" 1961, IV, 3.
[17] Turowicz A., Wspomnienia nagrane na taśmie, Tyniec 27 IV
1989.
[18] Ulam S., Adventures of a Mathematician, USA 1976.
[19] Ulam S., Stefan Banach (1892-1945), "Bulletin of the
American Mathematical Society" 1946, vol. 52, s. 600-603.
[20] Ulam S., Wspomnienia z Kawiarni Szkockiej, "Wiadomości
Matematyczne" 1969, XII, l.
[21] Uniwersytet Lwowski. Skład osobowy. 1919-1938/39.
Podziękowanie
Pani dr Zofii Pawlikowskiej-Brożek oraz Panu Januszowi
Hołubaszowi, dyrektorowi Wydawnictwa Naukowego Uniwersytetu
Szczecińskiego, dziękujemy pięknie za zgodę na umieszczenie na
naszej stronie tego artykułu.
Questions or comments about this page can be
sent to Emilia Jakimowicz
or Adam Miranowicz. We would also
appreciate every link from your pages to our Home Page of
Stefan Banach.
File translated from
TEX
by
TTHgold,
version 4.00.
On 04 Jan 2012, 18:52.