,,Stopnie Banacha - pisze Albiński - były celujące w zakresie matematyki i nauk przyrodniczych. Z innych przedmiotów miał Banach oceny bardzo dobre lub dobre. Nie przypominam sobie, żeby otrzymał kiedy jakąś ocenę dostateczną [l]."Trudno mówić o wpływie jakiegoś matematyka w gimnazjum lub, ściślej, uczącego matematyki, na uzdolnienia Banacha i ich rozwój. W każdej niemal klasie uczył go matematyki inny nauczyciel i to niekoniecznie matematyk z wykształcenia. W klasie maturalnej uczył go Stanisław Ziobrowski, profesor matematyki szkół średnich, jeden z pierwszych członków Polskiego Towarzystwa Matematycznego (1919). W gimnazjum Stefan Banach przyjaźnił się z Witoldem Wilkoszem (1891-1941), późniejszym profesorem matematyki UJ. Łączyła ich miłość do matematyki. Wilkosz uczęszczał do IV Gimnazjum do klasy V włącznie, następnie przeniósł się do Gimnazjum im. Jana III Sobieskiego.
,,Przyjaźń Banacha z Wilkoszem nie ograniczała się tylko do terenu szkoły, spotykali się też w domu Wilkosza przy ul. Zwierzynieckiej lub w budynku szkolnym i na Plantach Krakowskich. W czasach późniejszych bodaj pól nocy trwało odprowadzanie się zacietrzewionych studentów - Banacha i Wilkosza - po ulicach Krakowa, gdy jakaś kwestia zajęła ich umysły ([1], s. 134)."
,,Stefan Banach, jakim go pamiętam - pisał Albiński - był chłopcem spokojnym, nie pozbawionym jednak łagodnego humoru, dobrym kolegą. Miał naturę trochę skrytą. Był zawsze w czystymi porządnym mundurku, jak my wszyscy, nie znać było na jego twarzy zmizerowania czy wygłodzenia, choć zmuszony skromnymi warunkami materialnymi, dawał płatne korepetycje młodszym kolegom, a także tak zwane "korepetycje na mieście", natomiast kolegom z klasy pomagał bezinteresownie ([l], s. 133)". Tę charakterystykę uzupełnia drugi kolega szkolny Adolf Rożek:
,,Banach był szczupły i blady, z niebieskimi oczyma. W stosunku do kolegów miły, ale poza matematyką nic go nie interesowało. O ile mówił, to mówił ogromnie prędko, tak jak ogromnie prędko myślał matematycznie. Miał niebywałą zdolność tak szybkiego myślenia i liczenia, że na słuchaczach robiło to wrażenie jasnowidzenia ([l], s. 135)."Przyjaźń Banacha i Wilkosza trwała także i po maturze, gdy Wilkosz zapisał się na Wydział Filozoficzny UJ i studiował początkowo filologię klasyczną, później matematykę, a Banach rozpoczął pracę w księgarni, gdzie miał kontakt z książkami, które namiętnie czytał.
,,Banach powiedział mi - wspomina Andrzej Turowicz - że kiedy zdali z Wilkoszem maturę, byli przekonani, że w tak rozbudowanej matematyce nic się nie da już zrobić. Stąd Banach zapisał się później na Politechnikę Lwowską, a nie na uniwersytet [17]."
,,Studiował matematykę jako samouk i jeszcze w gimnazjum czytał francuską książkę Tannery'ego o teorii funkcji rzeczywistych; nie wiadomo jak zdobył znajomość języka francuskiego - pisał Hugo Steinhaus [15]."Stefan Banach rzeczywiście znał dobrze język francuski, gdy rozpoczynał karierę naukową we Lwowie, mimo że był to w gimnazjum przedmiot nadobowiązkowy. Banach mógł się go nauczyć od zaprzyjaźnionego z rodziną, w której się wychowywał, Francuza - fotografa o nazwisku Mien [7]. Przypuszczalnie nie bez znaczenia i w tym przypadku była przyjaźń z Wilkoszem, który władał kilkoma językami, w tym francuskim bardzo dobrze. Stefan Banach nie studiował regularnie. Słuchał kilku wykładów Stanisława Zaremby na UJ. Zapisał się na Politechnikę Lwowską, gdzie po dwóch latach studiów inżynierskich zdał egzamin tak zwany półdyplom. Gdy wybuchła I wojna światowa, otrzymał pracę jako nadzorca robotników przy budowie dróg [17]. Następnie wrócił do Krakowa, gdzie zarabiał na życie korepetycjami i przede wszystkim dużo czytał. Powrócił też, przerwawszy studia matematyczne w Turynie, Witold Wilkosz. Nadal spotykali się na dyskusje matematyczne bądź w mieszkaniu Wilkosza, bądź na Plantach. Brał w nich udział także Otto Nikodym (1889-1974), wówczas nauczyciel gimnazjum w Krakowie, uczeń Wacława Sierpińskiego z Uniwersytetu Lwowskiego. W 1916 roku nastąpiło spotkanie Banacha ze Steinhausem, o którym Hugo Steinhaus wielokrotnie wspominał, nazywając je największym swoim odkryciem naukowym.
,,Idąc letnim wieczorem 1916 roku wzdłuż Plant usłyszałem rozmowę, a raczej tylko kilka słów: wyrazy "całka Lebesgue'a" były tak nieoczekiwane, że zbliżyłem się do ławki i zapoznałem z dyskutantami: to Stefan Banach i Otto Nikodym rozmawiali o matematyce. Powiedzieli mi, że mają jeszcze trzeciego kompana, Wilkosza. Tę trójkę łączyła nie tylko matematyka, ale i beznadziejność sytuacji młodych ludzi w twierdzy, jaką był wówczas Kraków, niepewność jutra, brak sposobności do pracy zarobkowej i brak kontaktu nie tylko z uczonymi zagranicznymi, ale nawet z polskimi - taka była atmosfera krakowska 1916 roku. Ale to nie przeszkadzało owej trójce przesiadywać w kawiarni i rozwiązywać zagadnienia w tłoku i zgiełku - Banacha hałas nie odstraszał, a nawet (nie wiadomo dlaczego) wybierał stoliki blisko orkiestry ([15], s. 150-51)". Dzięki wstawiennictwu Steinhausa, Banach otrzymał w 1920 roku asystenturę matematyki przy Wydziale Mechanicznym Politechniki Lwowskiej. Katedrą Matematyki kierował (od 8 VI 1920) prof. Antoni Łomnicki.
,,Banach był już wtedy autorem pracy o przeciętnej zbieżności sum częściowych rozwinięć Fouriera. To zagadnienie postawiłem mu właśnie - pisał Steinhaus - w 1916 roku, gdy zapoznałem się z nim na Krakowskich Plantach - próbowałem je rozwiązać sam od dłuższego czasu i niemałe było moje zdziwienie, gdy Banach znalazł odpowiedź negatywną, którą zakomunikował mi po kilku dniach ([15], s. 151)."W 1920 roku Banach doktoryzował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza na podstawie tezy "Sur les operations dans les ensembles abstraits et leur application aux equations integrales" ("Fundamenta Mathematicae", III, 1922). Wcześniej opublikował już sześć prac, lecz ta była pierwszą poświęconą teorii operacji liniowych. O znaczeniu tej pracy pisał Stanisław Mazur:
,,Powstanie analizy funkcjonalnej, tak jak powstanie każdej innej dyscypliny naukowej, było końcowym etapem długiego historycznego procesu. Obszerna jest lista matematyków, których badania przyczyniły się do powstania analizy funkcjonalnej; obejmuje takie sławne nazwiska jak Vito Volterra, Dawid Hilbert, Jaques Hadamard, Maurice Frechet i Fryderyk Riesz. Ale rok 1922, w którym Stefan Banach w polskim czasopiśmie "Fundamenta Mathematicae" ogłosił swą rozprawę doktorską pt. "Sur les operations dans les ensembles abstraits et leur application aux equations integrales", jest datą przełomową w historii matematyki XX wieku. Ta kilkudziesięciostronicowa rozprawa ugruntowała bowiem ostatecznie podstawy analizy funkcjonalnej, nowej dyscypliny matematycznej, która -jak to wykazały rezultaty badań Stefana Banacha i innych - posiada kapitalne znaczenie dla dalszego rozwoju nie tylko samej matematyki, ale również nauk przyrodniczych, a szczególnie fizyki ([6], s. 249)."W tym czasie Banach ożenił się i zamieszkał w gmachu przy ul. św. Mikołaja. W 1922 roku (30 czerwca) habilitował się na Uniwersytecie Jana Kazimierza, a 22 lipca 1922 roku otrzymał nominację na profesora nadzwyczajnego tego uniwersytetu. W stosunku do niego nie przestrzegano zasad uniwersyteckich: nadano mu doktorat, choć nie miał ukończonych studiów i mianowano go profesorem bezpośrednio po habilitacji. Miał wtedy 30 lat. Ale nie brak było uznania i z innych stron. W 1924 roku został Banach członkiem korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności. W 1930 roku otrzymał nagrodę miasta Lwowa, a w 1939 został laureatem wielkiej nagrody Akademii ([15], s. 151). W 1927 roku (17 listopada) Stefan Banach został profesorem zwyczajnym Uniwersytetu Jana Kazimierza. Tak o tym pisał Steinhaus:
,,Banach został profesorem zwyczajnym w roku 1927, ale ani przedtem, ani potem nie był profesorem w uroczystym znaczeniu tego słowa. Wykładał doskonale, nigdy nie gubił się w szczegółach i nigdy nie pokrywał tablicy skomplikowanymi i mnogimi znakami. Nie dbał o doskonałość formy werbalnej; wszelki polot humanistyczny był mu obcy i przez całe życie zachował pewne cechy krakowskiego andrusa w sposobie bycia i mowie ([15], s. 155)."Potwierdza to we Wspomnieniach z Kawiarni Szkockiej Stanisław Ulam:
,,Po raz pierwszy zobaczyłem Banacha. gdy jako student ostatnich klas gimnazjalnych uczęszczałem na serię wykładów o różnych aspektach matematyki przeznaczonych dla szerszej publiczności. Banach miał wówczas około 35 łat. W przeciwieństwie do wrażenia, jakie wywierają zwykłe na młodych ludziach starsi o jakieś 15 lat, wydał mi się bardzo młody. Był wysoki, o włosach blond, oczach niebieskich, postawy raczej ciężkiej. Jego sposób mówienia już wówczas uderzał mnie swoją bezpośredniością, siłą, a czasami nawet nadmiernym upraszczaniem; rys, który -jak później stwierdziłem - był przez niego świadomie forsowany. [...] W wyrazie jego twarzy odbijał się zazwyczaj dobry humor, połączony z pewną postawą sceptyczną ([20], s. 52)."W czasie studiów Ulam słuchał wykładów Banacha. Najbardziej cenił te, na których mógł obserwować profesora, gdy ten, popełniwszy pewną omyłkę, dokonywał wysiłku przy tablicy, prowadząc rozumowanie do szczęśliwego zakończenia. Te właśnie wykłady były dla niego bardziej inspirujące niż całkiem wygładzone, usypiające uwagę. W ogólności jego wykłady nie były tak dobrze przygotowane; zdarzało mu się zrobić omyłkę lub opuszczenie ([18], s. 33). Opinię o wykładach Banacha panującą w środowisku lwowskim przekazał także Andrzej Turowicz:
,,Banach nie dbał o to, czyjego wykłady są zrozumiałe i łatwe, nie wysilał się, aby ułatwić je studentom. Może nie było to tak skrajne jak u Zaremby, który twierdził, że nie należy pomagać młodym ludziom chcącym pracować naukowo, bo hoduje się miernoty; jak jest zdolny sam się przebije. (Z Krakowa zdolni ludzie uciekali do Lwowa, np. Kaczmarz, Nikliborc) [17]."
,,Nie lubował się w dociekaniach logicznych, choć rozumiał je doskonale, nie pociągały go także praktyczne zastosowania matematyki, choć z pewnością mógłby się nimi zająć, gdyby chciał - przecież już w rok po doktoracie wykładał mechanikę w Politechnice ([15], s. 1561)."Na Uniwersytecie Jana Kazimierza objął wykłady od trzeciego trymestru roku akademickiego 1922/23 [10]. Wykłady te obejmowały podstawy geometrii różniczkowej, teorię funkcji wielu zmiennych. Równocześnie prowadził wraz ze Steinhausem i Stanisławem Ruziewiczem seminarium wyższe z wybranych zagadnień teorii operacji funkcyjnych i szeregów ortogonalnych, sam także prowadził seminarium z teorii funkcji wielu zmiennych. W latach następnych wykładał teorię mnogości, geometrię analityczną, "rachunek nieskończonościowy", mechanikę teoretyczną (1927/28), wybrane działy z dynamiki analitycznej, teorię funkcjonałów, rachunek różniczkowy i całkowy (1929/30), teorię operacji funkcjonalnych (1931/32). Równocześnie prowadził ćwiczenia do wykładanych przedmiotów i seminaria (często z Hugonem Steinhausem). Elementem związanym z wykładami były podręczniki matematyki wyższej. Tak powstał "Rachunek różniczkowy i całkowy" (t. I 1929, t. II - 1930) oraz "Mechanika w zakresie szkół akademickich" (t. I, II - 1938). Obydwa były wielokrotnie wznawiane. Tak podręczniki matematyki wyższej, jak i podręczniki dla szkół średnich, pisane także z Włodzimierzem Stożkiem i Wacławem Sierpińskim, powstały w dramatycznych dla Banacha okolicznościach.
,,Banach umiał pracować zawsze i wszędzie. Nie był przyzwyczajony do wygód i nie potrzebował komfortu, więc pensja profesorska (ok. 1000 złotych miesięcznie [17]), powinna mu była wystarczyć. Ale zamiłowanie do życia kawiarnianego i zupełny brak mieszczańskiej oszczędności oraz regularności w sprawach codziennych wpędziły go w długi, a w końcu w sytuację bardzo trudną. Chcąc z niej wyjść zabrał się do pisania podręczników ([15], s. 156)."Wspomina o tym także Andrzej Turowicz [17]. Pomógł Banachowi wówczas profesor Fuliński, poręczając za niego u wierzycieli. Równocześnie spowodował on zmianę w polityce finansowej Banacha, skłaniając go do oszczędzania pewnej kwoty miesięcznie. Dopiero jednak dość znaczny dochód z podręczników pomógł spłacić dług, który w całości został zlikwidowany po otrzymaniu przez Banacha nagrody naukowej z PAU. Był to już rok 1939. Powróćmy jednak do lat wcześniejszych i do wspomnień jego uczniów, przyjaciół i współpracowników, którzy opisują charakter Banacha, jego styl pracy naukowej i niezwykłą osobowość.
,,Miał swoisty tryb życia - pisał Kazimierz Kuratowski - Czas wolny od wykładów (a miał ich wyjątkowo dużo) spędzał całkowicie w kawiarni czy restauracji. Tu otoczony uczniami i kolegami mógł bez końca mówić o matematyce, stawiać nowe zagadnienia, rozwiązywać problemy własne lub przez innych matematyków postawione. Stolik kawiarniany stał się - obok zakładów uniwersyteckich - miejscem inspiracji myśli matematycznej ([4], s. 88)."O tych kawiarnianych spotkaniach pisał ich uczestnik Stanisław Ulam:
,,Czy to w gabinecie uniwersyteckim, czy też w kawiarni można było przesiadywać z Banachem całymi godzinami dyskutując o problemie matematycznym. Popijał kawę i palił papierosy niemal bez przerwy. Tego typu sesje z Banachem, a częściej z Banachem i Mazurem, uczyniły atmosferę lwowską czymś jedynym w swoim rodzaju. Tak intymna współpraca była czymś zupełnie nowym w życiu matematycznym, a przynajmniej w takiej skali i w takiej intensywności ([20], s. 53)."
,,Pasjonowano się nowymi problemami matematycznymi, nowym podejściem do znanych teorii. Podniecenie wywołane znalezieniem takiej rozmaitości nowych obiektów - pisał dalej Ulam - którymi można było operować za pomocą kilku ogólnych metod, było tak duże, że częstotliwość dyskusji i pracy zespołowej w tych latach była rzeczywiście wyjątkowa. Jedynym wypadkiem, gdy spotkałem się z podobną wspólnotą zainteresowań i intensywnością współżycia intelektualnego, był okres mych badań w czasie lat wojennych nad nowym wówczas zagadnieniem - energią jądrową ([20], s. 52) [...]."
,,Zazwyczaj po sesji matematycznej w kawiarni, można było oczekiwać, ze na drugi dzień pojawi się Banach z kilkoma luźnymi karteczkami, na których szkicował znalezione w międzyczasie dowody. Czasami zdarzało się, że nie były one w rzeczywistości kompletne, a nawet poprawne w formie przez niego podanej, a Mazur był tym właśnie, któremu udawało się je doprowadzić do naprawdę zadowalającej postaci ([20], s. 53)."O przyjaźni Banacha i Mazura i niezwykłym ich wzajemnym rozumieniu się bez słów wspomina Turowicz:
,,Różnica wieku Banacha i Mazura była 13 lat. Banach uważał go za kolegę, byli ze sobą na ty. Pewnego razu siedzieli w kawiarni Szkockiej Banach i Turowicz. Przyszedł Mazur, usiadł.
- Przyniosłem problem, który cię zainteresuje - powiedział do Banacha.
Banach: - jak my to udowodnimy? - Zaczął coś pisać na papierze. Mazur pokręcił głową.
Banach: - Mówisz, że nie. A dlaczego?
Mazur: - Bo nie.
Banach: - To inaczej. - I napisał coś. Mazur znów pokręcił głową.
Banach: - Też nie. To jest trzeci sposób dowodzenia.
I Banach zakończył dowód."
,,Banach odznaczał się niesłychaną inicjatywą, ciągle nasuwały mu się problemy matematyczne, niesłychanie szybko kombinował dowody. Z tego, co udowodnił, znikoma część jest opublikowana. Bo Banach musiałby mieć dwóch, trzech sekretarzy, żeby nadążyli pisać, to, co on zrobił. Mazur natomiast widział niesłychanie daleko, czy rozumowanie będzie dobre, czy nie [17]."O sile talentu Banacha o wiele przewyższającym to, co zostało przekazane w publikacjach, mówili także Stanisław Ulam i Mikołaj Łuzin:
,,Banacha talent w proponowaniu problemów odzwierciedlających cały przekrój dyscyplin matematycznych był bardzo ogromny i jego publikacje przekazywały tylko część jego matematycznej siły [...] Jego osobiste oddziaływanie na innych matematyków we Lwowie i w Polsce było bardzo mocne ([18], s. 35)."Mikołaj Łuzin spotkał Banacha w Warszawie i pisał w liście do Armanda Denjoy w 1926 roku:
,,Przede wszystkim spotkanie z p. Banachem wywarło na mnie duże wrażenie. O tyle, o ile mogę sądzić, jest on najlepszy ze wszystkich polskich matematyków. W każdym bądź razie ma on niewątpliwy talent matematyczny, a przy tym dobry gust naukowy. Wydaje mi się, że jego talent w rzeczywistości jest większy, niż można by o tym sądzić na podstawie prac w "Fundamentach" [5]."Stefan Banach wiele prac publikował w "Fundamenta Mathematicae", a od 1929 roku przede wszystkim w założonym wspólnie ze Steinhausem czasopiśmie "Studia Mathematica", poświęconym głównie analizie funkcjonalnej. Sesje w Kawiarni Szkockiej w pobliżu Uniwersytetu, które często były przedłużeniem spotkań Oddziału Lwowskiego Polskiego Towarzystwa Matematycznego, stanowiły nieodłączną część pracy twórczej matematyków lwowskich.
,,W naszych matematycznych rozmowach - pisał Ulam - częstokroć słowo lub gest bez żadnego dodatkowego wyjaśnienia wystarczały do zrozumienia znaczenia. Czasem cala dyskusja składała się z kilku słów rzuconych w ciągu długich okresów rozmyślania. Widz siedzący przy innym stole mógłby zauważyć nagłe, krótkie wybuchy konwersacji, napisanie kilku wierszy na stole, od czasu do czasu śmiech jednego z siedzących, po czym następowały okresy długiego milczenia, w czasie których piliśmy kawę i patrzyliśmy nieprzytomnie na siebie. Tak wytworzony nawyk wytrwałości koncentracji, trwający czasami godzinami, stał się dla nas jednym z najistotniejszych elementów prawdziwej pracy matematycznej ([20], s. 52)."Napisze Ulam ([19], s. 600), że jedno z posiedzeń trwało nawet 17 godzin, jego wynikiem był dowód twierdzenia dzisiaj już nie do odtworzenia. Powodem było ścieranie notatek robionych bezpośrednio na marmurowym blacie stolika, najczęściej w Kawiarni Szkockiej. Zakupiony zeszyt, przechowywany u barmana czy "płatniczego" Kawiarni Szkockiej, dostępny każdemu, kto chciał wpisać problem. Zapoczątkował Księgę Szkocką. Wpisywali do niej swoje problemy: S. Banach, H. Steinhaus, S. Mazur, W. Orlicz, J. von Neumann, I.I. Aleksandrow, J. Schauder, S.Ł. Sobolew, K. Kuratowski. Nagrody za rozwiązanie problemu wahały się od małej czarnej do żywej gęsi (była to nagroda wręczona przez fundatora S. Mazura w 1972 roku matematykowi szwedzkiemu Per Enflö za rozwiązanie problemu z 1936 roku, dotyczącego bazy w przestrzeniach Banacha).
,,Kto uśmiecha się dziś pobłażliwie, gdy słyszy o takich sposobach uprawiania matematyki, niech zechce zrozumieć, że - zgodnie ze zdaniem Hilberta - sformułowanie problemu jest połową rozwiązania, a lista nierozwiązanych a ogłoszonych zagadnień zmusza do poszukiwania odpowiedzi i jest wyzwaniem dla wszystkich, co chcą mierzyć siły na zamiary - ten stan pogotowia umysłowego stwarza atmosferę naukową ([15], s. 157)."Księga Szkocka zawierająca 190 problemów z lat 1935-1941 ocalała z pożogi wojennej i znalazła się w rękach syna Stefana Banacha. Kopia Księgi Szkockiej została przetłumaczona na język angielski i opublikowana w 1957 roku za sprawą Ulama. Zapoznali się z nią uczestnicy Międzynarodowego Kongresu Matematycznego w Edynburgu w 1958 roku. W 1981 roku R.D. Mauldin opublikował ją pod tytułem "The Scottish Book: Mathematics from the Scottish Cafe" wraz z materiałami z konferencji poświęconej Księdze Szkockiej, a zorganizowanej w 1979 roku przez Uniwersytet North Texas w Denton. Miała ona także kontynuację w postaci Nowej Księgi Szkockiej założonej we Wrocławiu po drugiej wojnie światowej [8]. W 1931 roku Stefan Banach wydał "Teorię operacyj. Tom I. Operacje liniowe", a w następnym roku znaną w całym świecie matematycznym "Theorie des operations lineaires", jako pierwszy tom Monografii Matematycznych, wydawnictwa, którego był współtwórcą. Stanisław Ulam pisał:
,,Wielkie zainteresowanie wywołane przez jego dzieło u nas jest faktem dobrze znanym [...] Dzieło Banacha uwypukliło po raz pierwszy w ogólnym przypadku sukces metod podejścia geometrycznego i algebraicznego do problemów analizy liniowej, wychodząc daleko poza raczej formalne odkrycia Volterry, Hadamarda i ich następców. Jego rezultaty objęły ogólniejsze przestrzenie niż dzieło takich matematyków jak Hilbert, E. Schmid, J. von Neumann, F. Riesz i inni [19]."Banach opublikował 58 prac (w tym 6 pośmiertnie); są wśród nich prace pisane wspólnie z innymi matematykami: H. Auerbachem, K. Kuratowskim, S. Mazurem, S. Saksem, H. Steinhausem, S. Ruziewiczem, A. Tarskim. Wynikało to z zespołowej formy pracy, jaką Banach wprowadził w środowisku lwowskim, a także z faktu, o którym wspomina Steinhaus:
,,Formułowanie myśli na piśmie sprawiało mu duże trudności; pisał swoje manuskrypty na luźnych kartkach wyrwanych z zeszytu; gdy trzeba było zmieniać część tekstu, wycinał zbędne miejsca i podklejał resztę czystą kartką, na której pisał nową wersję. Gdyby nie pomoc przyjaciół i asystentów pierwsze prace Banacha nigdy nie byłyby dotarły do drukarni ([15], s. 155)."Dzięki wielkiemu autorytetowi naukowemu i ogromnej bezpośredniości Banach skupił wokół siebie liczne grono uczniów i współpracowników. Wśród nich byli: Paweł Juliusz Schauder, laureat (wraz z Leray'em) międzynarodowej nagrody im. Metaxasa, Herman Auerbach - obydwaj zamordowani w okresie okupacji hitlerowskiej, Stanisław Ulam - wielokrotnie cytowany uczestnik sesji matematycznych w Kawiarni Szkockiej, profesor uniwersytetów w USA, Stanisław Mazur i Władysław Orlicz - kontynuatorzy idei lwowskiej szkoły matematycznej po II wojnie światowej w ośrodkach warszawskim i poznańskim. Stefan Banach był wraz z Hugonem Steinhausem założycielem czasopisma matematycznego Studia Mathematica (1929 r.) poświęconego głównie analizie funkcjonalnej. Był członkiem Polskiego Towarzystwa Matematycznego i jego współzałożycielem w 1919 roku w Krakowie oraz prezesem najdłuższej kadencji 1939-1945. 22 września 1939 roku wkroczyły do Lwowa wojska radzieckie. Banach został powołany na profesora Ukraińskiego Państwowego Uniwersytetu im. I. Franki (1940-1941, 1944-1945) przekształconego z Uniwersytetu Jana Kazimierza. Pełnił także funkcję dziekana Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. W tym czasie powołano Banacha na członka korespondenta Kijowskiej Akademii Nauk. W czasie okupacji hitlerowskiej chronił się, pracując dla instytutu profesora Weigla jako karmiciel wszy i zarabiając w ten sposób na utrzymanie rodziny. Zmarł 31 sierpnia 1945 roku we Lwowie. Został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim
,,Jego najważniejszą zasługą jest przełamanie raz na zawsze i zniszczenie do reszty kompleksu polegającego na poczuciu niższości Polaków w naukach ścisłych [...] Banach temu kompleksowi nigdy nie podlegał - łączył w sobie iskrę geniuszu z jakimś zadziwiającym imperatywem wewnętrznym, który mu mówił słowami poety: "jest to tylko jedno: żarliwa gloria rzemiosła" - a matematycy wiedzą dobrze, że ich rzemiosło polega na tej samej tajemnicy, co rzemiosło poetyckie ([15], s. 159)."W 1960 r. została zorganizowana Międzynarodowa Konferencja z analizy funkcjonalnej poświęcona Stefanowi Banachowi. Przemawiał wówczas między innymi S. Ł. Sobolew:
,,Naród polski podarowawszy światu takich ludzi, jak Fryderyk Chopin, Adam Mickiewicz, Maria Skłodowska, którzy na zawsze weszli do historii kultury ogólnoludzkiej, słusznie chlubi się swym godnym synem - Stefanem Banachem, którego imię będzie trwale związane z rozwojem matematyki wieku XX. W Związku Radzieckim Stefan Banach był człowiekiem lubianym i cenionym. (...) My wszyscy, wówczas jeszcze młodzi, początkujący uczeni radzieccy, odczuliśmy na sobie ogromny wpływ prac i osiągnięć lwowskiej szkoły matematycznej, samego Banacha i jego najbliższych przyjaciół i uczniów. (...) Przez pewien czas był on profesorem radzieckiego Uniwersytetu Lwowskiego, pracownikiem Oddziału Lwowskiego Instytutu Matematycznego Ukraińskiej Akademii Nauk, Członkiem Korespondentem tej Akademii. Często zdarzało mi się spotykać tego przemiłego człowieka. Pierwszy raz było to w roku 1940 we Lwowie, dokąd przyjechaliśmy razem z profesorem P. S. Aleksandrowem. Pamiętam, jak zachwyciło mnie wówczas we Lwowie wrzące życie naukowe, nowe pomysły, nowe pojęcia matematyczne. Jak dziś pomiętam "Szkocką Księgę", gdzie zapisywano nierozwiązane zagadnienia. Stefan Banach był duszą tej niezwykłej szkoły. Pamiętam jeszcze inne spotkania z nim, już w roku zakończenia wojny, gdy przez pewien czas mieszkał w domu wypoczynkowym naszej Akademii Nauk w "Uzkoje" znajdującym się 15 km od Moskwy. Pomimo ciężkiego śladu, jaki zostawiła na nim wojna, lata spędzone pod okupacją i mimo ciężkiej choroby podcinającej jego siły, jego oczy były żywe. To był wciąż ten sam towarzyski, wesoły, niezwykle życzliwy i uroczy Stefan Banach, którego widziałem przed wojną we Lwowie. Takim też pozostał na zawsze w mej pamięci: pełen humoru, energiczny człowiek, o pięknej duszy i wielkim talencie. (...) Od roku 1940 Stefan Banach był członkiem Lwowskiej Rady Miejskiej. Po wojnie był on członkiem prezydium Wszechsłowiańskiego Antyfaszystowskiego Komitetu w Sofii. Kierował pracą w oddziale Lwowskim Instytutu Matematycznego Ukraińskiej Akademii Nauk. Był członkiem redakcji najstarszego rosyjskiego i radzieckiego pisma "Matematiczeskij Sbornik", dziekanem wydziału na Lwowskim Uniwersytecie Państwowym, członkiem korespondentem Akademii Nauk USSR. [11]"Jeszcze na zakończenie wspomnę o liście Hugona Steinhausa do piszącej te słowa:
,,Może Panią zajmie fakt dotyczący dwóch polskich matematyków: Hoene-Wrońskiego i Banacha. We Lwowie mieliśmy paryską edycję Wrońskiego (dedykowaną carowi) i Banach pokazał mi tę kartę filozofa, która mówi o "loi supréme"; otóż Banach udowodnił mi, że Wroński wcale nie gada tam o filozofii mesjanistycznej - rzecz dotyczy rozwinięcia funkcji dowolnej w funkcje ortogonalne (list z 28 VI 1969)". Ta rozmowa znalazła finał w opublikowanej w 1939 roku pracy Banacha "Über das Loi supréme von J. Hoene-Wroński" (Bulletin International de l'Académie Polonaise des sciences et de lettres. Série A. 1939). Hugo Steiohaus przekazał najwięcej informacji charakteryzujących Stefana Banacha.
,,Niech mi wolno będzie powiedzieć od siebie - pisał Steinhaus - Jako świadkowi pracy Banacha, że miał on jasność myślenia, którą Kazimierz Bartel nazwał raz aż "nieprzyjemną". Nie liczył on nigdy na szczęśliwy traf, że sprawdzą się koniunktury pożądane w danej chwili... Był podobny do Hilberta w tym, że atakował zagadnienia wprost - po wyłączeniu przez przykłady wszelkich dróg bocznych, koncentrował wszystkie siły na drodze pozostałej, wiodącej prosto do celu - wierzył, że logiczna analiza zagadnienia przeprowadzona tak, jak analizuje szachista trudną pozycję, musi doprowadzić do dowodu lub do obalenia twierdzenia [15, s.154]. Mawiał, że matematyka legitymuje się specyficznym pięknem i nie da się nigdy sprowadzić do sztywnego systemu dedukcyjnego, gdyż wcześniej czy później rozsadza każdą ramę formalną i tworzy nowe principia. Decydująca była dla niego wartość teorii matematycznych, ale ich wartość swoista a nie utylitarna [15, s.156]. Nikt bardziej niż on nie przyczynił się do rozwiania szkodliwego mniemania, że we współzawodnictwie naukowym można brak geniuszu (a choćby tylko brak talentu) zastąpić innymi zaletami, które mają zresztą tę właściwość, że trudno je stwierdzić. Banach zdawał sobie sprawę ze swojej wartości i z tego jakie wartości stwarza [15,s.158-9]". BIBLIOGRAFIA [1] Albiński M., Wspomnienia o Banachu i Wilkoszu, "Wiadomości Matematyczne" 1976, XIX, 2. [2] Dziennik Urzędowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Rzeczypospolitej Polskiej. Lata 1919-1938. [3] Kac M., Enigmas of chance. An autobiography, New York 1985. [4] Kuratowski K., Notatki do autobiografii, Warszawa 1981. [5] Łuzin M., List do Armanda Denjoy z 30 IX 1926 r.. "Archives Internationales d'Hisloire des Sciences" 1977, vol. 27, no. 101, 1977. [6] Mazur S., Przemówienie wygłoszone na uroczystości ku uczczeniu pamięci Stefana Banacha, "Wiadomości Matematyczne" 1961,IV- 3. [7] Miś B" Opowieści Księgi Szkockiej, "Perspektywy" 1969, nr 12, s. 17-19. [8] Orlicz W" Collected papers. Warszawa 1988, PWN, s. 1616-1641. [9] Politechnika Lwowska jej stan obecny i potrzeby, Lwów 1932. [10] Program Wykładów Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie (1920-1931). [11] Sprawozdanie Dyrekcji C.K. Gimnazjum IV w Krakowie za lata 1902-11. [12] Steinhaus H., Wspomnienia i zapiski, w opracowaniu A. Zgorzelskiej, "Aneks", Londyn 1992. [13] Steinhaus H., Souvenir de Stefan Banach, "Colloguium Ma-thematicum" 1948, vol. l. [14] Steinhaus H., Stefan Banach. Przemówienie wygłoszone na uroczystości ku uczczeniu pamięci Stefana Banacha, "Wiadomości Matematyczne" 1961, IV, 3. [15] Steinhaus H., Stefan Banach (1892-1945). "Nauka Polska" 1960, rok VIII, nr 4(32), s. 150-159. [16] Stone M.H., Nasz dług wobec Stefana Banacha, "Wiadomości Matematyczne" 1961, IV, 3. [17] Turowicz A., Wspomnienia nagrane na taśmie, Tyniec 27 IV 1989. [18] Ulam S., Adventures of a Mathematician, USA 1976. [19] Ulam S., Stefan Banach (1892-1945), "Bulletin of the American Mathematical Society" 1946, vol. 52, s. 600-603. [20] Ulam S., Wspomnienia z Kawiarni Szkockiej, "Wiadomości Matematyczne" 1969, XII, l. [21] Uniwersytet Lwowski. Skład osobowy. 1919-1938/39.
Questions or comments about this page can be
sent to Emilia Jakimowicz
or Adam Miranowicz. We would also
appreciate every link from your pages to our Home Page of
Stefan Banach.