To, że Redakcja "Młodego Technika" poprosi kogoś o napisanie artykułu o matematyce polskiej, zostało zdecydowane już... 60 lat temu, (kiedy nie było jeszcze na świecie ani "Młodego Technika", ani autora tego opracowania). Wtedy bowiem zdarzyło się coś niewiarygodnego: w ciągu kilku lat mała i niebogata Polska stała się światową potęgą matematyczną i po dziś dzień matematycy polscy należą do najbardziej cenionych specjalistów. Tak właśnie bywa w nauce, że wybitne umysły pobudzają umysły innych ludzi do wybitnych osiągnięć i raz wzbudzona fala biegnie przez dziesięciolecia. Nikt nie interesowałby się dzisiaj matematyką polską, gdyby nie działalność kilkunastu (a potem kilkudziesięciu) wybitnie uzdolnionych i energicznych osób w początkowych latach niepodległości Polski. Eksplozja matematyki w Polsce - w kraju, który nie miał tradycji w tej dziedzinie wiedzy, i w okresie, gdy kraj nasz po wyjściu ze 123-letniej niewoli i czteroletniej wyniszczającej wojny znajdował się w szczególnie trudnej sytuacji - była czymś fenomenalnym. O niej opowiada ten artykuł.Aż do końca XIX wieku polski wkład do matematyki światowej był znikomy, choć Józef Maria Hoene-Wroński (1778-1853) wszedł do historii matematyki dzięki wartościowemu zastosowaniu pewnych wyznaczników funkcyjnych do teorii równań różniczkowych (dziś te wyznaczniki są nazywane wrońskianami). Polacy nie uczestniczyli czynnie we wszechstronnym i ogromnym rozwoju matematyki, jaki dokonał się w drugiej połowie XIX wieku. Ileż to wybitnych dzieł literatury polskiej powstało wtedy, gdy język polski był dyskryminowany! W tym samym czasie twórczość matematyczna Polaków była znikoma, niewiele znacząca. Na krótko przed wybuchem pierwszej wojny światowej sytuacja uległa zmianie. Pojawili się uczeni o znaczniejszej wiedzy, zaczęła się poważniejsza działalność wydawnicza i organizacyjna, inspirowana głównie przez Samuela Dicksteina (1851-1939), a także częściowo finansowana przez niego z własnej kieszeni. Wkrótce zaczęły się ukazywać wartościowe prace z rozmaitych działów matematyki klasycznej, w szczególności prace Stanisława Zaremby (1863-1942) i Kazimierza Żorawskiego (1866-1953). Ponieważ szkoły wyższe w zaborach rosyjskim i pruskim służyły rusyfikowaniu i germanizowaniu Polaków, były one bojkotowane przez patriotycznie usposobioną młodzież. Wielu zdolnych absolwentów gimnazjów z obydwu tych zaborów wyjeżdżało na studia za granicę: bądź do ówczesnej Galicji (do Krakowa lub Lwowa), bądź też na zachód do Francji, Belgii i Anglii, a z zaboru rosyjskiego również do Niemiec. Te studia zagraniczne zaważyły w dużym stopniu na zainteresowaniach, umysłowości i dojrzałości ówczesnych młodych polskich naukowców. Wszyscy późniejsi założyciele polskiej szkoły matematycznej studiowali dłużej lub krócej za granicą: Mazurkiewicż, Steinhaus i Sierpiński w Getyndze, Janiszewski w Paryżu, Kuratowski w Glasgow. Zainteresowania wymienionych polskich matematyków skierowały się ku nowemu (bo powstałemu w końcu XIX wieku) działowi tej nauki - teorii mnogości (dziś mówimy: teoria zbiorów) i jej zastosowaniom, przede wszystkim topologii. W 1908 roku rozpoczął wykłady jako docent Uniwersytetu Lwowskiego Wacław Sierpiński (1882-1969). W ł909 roku wygłosił on pierwszy na świecie roczny wykład poświęcony teorii mnogości, a w kilka lat później wydał podręcznik z tego zakresu (także pierwszy w świecie), W 1912 roku w Paryżu obronił pracę doktorską Zygmunt Janiszewski (1888-1920), a w 19l3 roku u Sierpińskiego doktoryzował się (na podstawie pracy z topologii) Stefan Mazurkiewicz (1888-1945). Ci uczeni odegrali później najpoważniejszą rolę w powstaniu w odrodzonej Polsce silnej szkoły matematycznej. W sierpniu 1915 roku wojska carskie opuściły Warszawę, a już w listopadzie otwarto dwie wyższe polskie uczelnie: Uniwersytet i Politechnikę Warszawską. Wśród wykładowców matematyki na Uniwersytecie znaleźli się m.in. Janiszewski, Mazurkiewicz i Sierpiński. Mazurkiewicz był świetnym wykładowcą i bardzo aktywnym badaczem naukowym, Janiszewski nie ustępował mu wiedzą ani pomysłowością, a górował dokładnością, ścisłością i uporządkowaniem wewnętrznym. Obaj poświęcali się przede wszystkim topologii. Sierpiński był już wtedy znanym specjalistą z teorii mnogości i teorii liczb. Algebrę wykładał Dickstein, który szczególnie potrafił zarazić swym entuzjazmem i pasją młodych adeptów matematyki. Zagraniczne studia wpłynęły dodatnio na dojrzałość młodzieży, a atmosferę podgrzewała świadomość, że wszyscy, słuchacze i wykładowcy, są pierwszymi po ponad wiekowej przerwie, którym dane jest uczyć się i nauczać w polskiej wyższej uczelni. Na początku 1918 roku można było już mówić o dość silnym warszawskim ośrodku naukowym, w którym zajmowano się teorią mnogości i topologią i ich zastosowaniami. Tacy młodzi studenci, jak Bolesław Knaster, Stanisław Saks, Antoni Zygmund, Kazimierz Kuratowski, Alfred Tarski, Kazimierz Zarankiewicz, osiągają wkrótce znaczne i liczące się w skali europejskiej wyniki.
,,Idąc letnim wieczorem 1916 roku wzdłuż Plant usłyszałem rozmowę, a raczej tylko kilka słów; wyrazy "całka Lebesgue'a" były tak nieoczekiwane, że zbliżyłem się do ławki i zapoznałem z dyskutantami: to Stefan Banach i Otto Nikodym rozmawiali o matematyce. Powiedzieli mi, że mają jeszcze trzeciego kompana, Wilkosza. (...) Niepewność jutra, brak sposobności pracy zarobkowej i brak kontaktu z uczonymi zagranicznymi i nawet polskimi - taka była atmosfera krakowska w 1916 r. Ale to nie przeszkadzało owej trójce przesiadywać w kawiarni i rozwiązywać zagadnień w tłoku i zgiełku. Hałas ich nie odstraszał, a Banach nawet (nie wiadomo dlaczego) wybierał chętnie stoliki blisko orkiestry". Steinhaus zaprosił obu młodzieńców do swego mieszkania i w trakcie długiej rozmowy opowiedział im o problemach, nad którymi od dłuższego czasu bezskutecznie pracował. W kilka dni później Banach przyniósł gotowe rozwiązanie. W 1920 roku Banach objął asystenturę na Uniwersytecie Lwowskim (nie mając ukończonych studiów). W tym samym roku przedstawił rozprawę doktorską, a w 1922 roku habilitował się i bezpośrednio potem został mianowany profesorem (znowu za specjalnym pozwoleniem władz państwowych i wbrew zwyczajom akademickim), a w 1924 roku był już członkiem-korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności. Do 1939 roku zdołał opublikować ponad 50 prac z różnych działów matematyki. Zmarł na raka i wycieńczony przeżyciami wojennymi, 31 sierpnia 1945 roku. Oryginalną osobliwością lwowskiej szkoły matematycznej było życie kawiarniane (które, jak widzieliśmy, Banach lubił i przedtem). W ogóle w dawnej Galicji życie kawiarniane odgrywało zdecydowanie pozytywną i inspirującą rolę (w kabarecie "Zielony Balonik" w cukierni Michalika w Krakowie zaczęła się kariera literacka Boya-Żeleńskiego opowiedzenie "kawiarniany inteligent" nie zawierało nic pejoratywnego). Posiedzenia matematyczne we Lwowie odbywały się w położonych w pobliżu Uniwersytetu kawiarniach, najpierw w "Romie", potem w "Kawiarni Szkockiej". Do licznych zalet tej kawiarni należało serwowanie wyśmienitych ciastek (właściciel utrzymywał, że codziennie ekspediuje je samolotem ze Lwowa do Warszawy) oraz... marmurowe blaty stolików, na których można było szybko pisać i, co ważniejsze, szybko ścierać. Wielogodzinne dyskusje wytwarzały atmosferę wytrwałości, podniecenia, koncentracji i wspólnoty myślowej. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli lwowskiej szkoły matematycznej, Stanisław Ulam, który po wojnie zasłynął w Stanach Zjednoczonych swym czynnym udziałem przy konstrukcji bomby atomowej (a później przy pierwszych maszynach liczących), napisał w 1963 roku: " Jedynym wypadkiem, gdy spotkałem się z podobną Jak we Lwowie wspólnotą zainteresowań, częstotliwością dyskusji i intensywnością współżycia intelektualnego, był okres mych badań nad energią jądrową w czasie wojny". Stolik, przy którym siadywali Stanisław Ulam, Stanisław Mazur i Stefan Banach, należał do "najsilniejszych" stolików "Kawiarni Szkockiej". Rezultaty dyskusji zapisywano ołówkiem chemicznym na blatach i następnego dnia uczestnicy dyskusji zjawiali się z karteczkami w ręku i (już na trzeźwo, w przenośnym i dosłownym sensie) próbowali odcyfrować swoje wczorajsze gryzmoły i uporządkować je w logiczną całość. Trzeba stwierdzić z żalem, że wiele cennych osiągnięć Banacha i jego uczniów przepadło z wielką szkodą dla nauki polskiej, wskutek braku staranności u adeptów tej szkoły, przede wszystkim zaś samego Banacha. Zresztą gdyby nie pomoc asystentów i przyjaciół, chyba żadna praca Banacha nie dotarłaby do drukarni, tak nieporządną szatą zewnętrzną się odznaczały. Pewnej jesieni sesja matematyczna w "Kawiarni Szkockiej" przeciągnęła się do... wczesnych godzin przedpołudniowych (dziś wyproszono by ich grzecznie, lecz stanowczo o określonej porze) i jej rezultatem był dowód pewnego ważnego twierdzenia z teorii przestrzeni Banacha, ale gdy szczęśliwi uczestnicy sesji zapisali go chemicznym ołówkiem na blacie i chwiejnym krokiem udali się do domów na zasłużony odpoczynek, nieświadoma niczego sprzątaczka zmyła starannie blat stolika i nie udało się już odtworzyć rozumowania. Toteż wielką zasługą żony Banacha było zakupienie grubego zeszytu o twardych okładkach i powierzenie go płatniczemu w "Kawiarni Szkockiej" z poleceniem wydawania go na życzenie każdemu matematykowi. W ciągu kilku lat powstała z tego zeszytu tak zwana dziś "Księga Szkocka", zawierająca zbiór problemów, jakie matematycy lwowscy stawiali sobie nawzajem (a zarazem i całemu światu) i rozwiązania tych problemów. Każdy, kto stawiał problem, fundował nagrodę dla odkrywcy rozwiązania. Nagrody były różne - mała kawa, butelka wina lub żywa gęś. "Księga Szkocka" przetrwała szczęśliwie wojnę i znajduje się obecnie w Instytucie Matematycznym PAN. Pomysł posiadania podobnego zeszytu i wpisywania tam problemów i ich rozwiązań przyjął się w wielu ośrodkach akademickich na całym świecie i zwyczajowo taki brulion nazywa się "Księgą Szkocką" (z czego najbardziej dumni są Szkoci). Nie mniejsze osiągnięcia miała i warszawska szkoła matematyczna. Wacław Sierpiński zasłynął z prac z teorii liczb i teorii mnogości i innych działów matematyki, publikując do końca życia 724 prace i komunikaty, 50 książek i sporą liczbę artykułów popularnych, historycznych, przeglądowych oraz siedem podręczników szkolnych. Kazimierz Kuratowski jest znany jako twórca podstaw nowoczesnej topologii, a Karol Borsuk zyskał światową sławę dzięki pracom z teorii retraktów i punktów stałych. Współcześnie Karol Borsuk jest twórcą topologicznej teorii kształtu, jest to najważniejsze osiągnięcie ostatnich lat z dziedziny topologii. Z badań nad podstawami matematyki zasłynął zmarły niedawno Andrzej Mostowski. Matematyka polska poniosła wielkie straty w czasie ostatniej wojny, podobnie jak cała nasza nauka i kultura. Okupanci niemieccy zamordowali wielu wybitnych polskich uczonych. Banach i Mazurkiewicz zmarli w wyniku wycieńczenia wojną, wielu profesorów osiadło za granicą. Od przypadkowej bomby w 1942 roku spłonęła całkowicie biblioteka Seminarium Matematycznego w Warszawie, a prywatne zbiory matematyków warszawskich zniszczone zostały w czasie powstania. Niemal wszyscy matematycy warszawscy, którzy przeżyli, pozostali bez jednej książki czy odbitki. Tym niemniej matematyka polska odrodziła się po wojnie i znowu osiągnęła najwyższy światowy poziom. W 1946 roku, dyrektor departamentu w Ministerstwie Oświaty, Stanisław Skrzeszewski, powiedział: ,,Polska eksportuje węgiel i twierdzenia matematyczne". To zdanie jest i dziś prawdziwe.
Podziękowania |
Będziemy wdzięczni za wszelkie uwagi i komentarze dotyczące tej strony.
Emilia Jakimowicz i Adam Miranowicz